Papież zabiegał też w Rosji o ustanowienie nuncjatury apostolskiej w Petersburgu i starał się tłumić tendencje spiskowe wśród polskiego duchowieństwa. Poprzez zaufanych księży rozpowszechniał niechętną Powstaniu Styczniowemu propagandę, licząc, że zyska w ten sposób przychylność Aleksandra II. Ponadto znaczna część polskiej elity nie podzielała entuzjazmu powstańców, uważając, że zamieszki doprowadzą jedynie do wzrostu represji ze strony zaborców. W efekcie powstał szeroki front przeciwny stronnictwu Czerwonych, które przedstawiano ludowi jako nikczemnych buntowników, wrogów Kościoła, niszczycieli Ojczyzny. Starano się też, by nękanie księży i zamykanie kościołów utożsamić z udręczeniem Polski i Polaków. To dlatego ksiądz Edward Podolski, wydawca „Przeglądu Lwowskiego”, wydrukował nawiązujące do tradycji polskiego mesjanizmu, pisane na mickiewiczowską modłę słowa: „To właśnie pod krzyżem, właśnie pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak – Polakiem”.

Po upadku Powstania Styczniowego szybko rozprawiono się z pozostałościami po liberałach i dopilnowano, żeby w Polsce wytępić wszelki niekonfesyjny światopogląd. Resztkę polskiego ducha zamknięto w kościele, gdzie miał zasnąć na wieki w oparach kadzidła. Jak pisze Brian Porter-Szucs, „Zrównanie Polskości z Katolicyzmem nie zasadza się na nie dających się zakwestionować faktach, że w Polsce żyje dużo Katolików lub że Kościół na ziemiach polskich był zawsze instytucją wpływową. Przeciwnie – źródłem tego zrównania jest silnie wpojona, a zarazem niesłychanie wybiórcza narracja odnosząca się do narodowej historii” („Faith and Fatherland: Catholicism, Modernity, and Poland”, 2011).

Nie przecząc istotnej roli, jaką wiara miała dla zachowania świadomości narodowej Polaków wobec presji państw zaborczych, oraz zasługom licznych polskich księży-patriotów, aby zrozumieć historię Polski, trzeba przyjąć do wiadomości, że relacje naszego kraju z instytucjonalnym Kościołem były i są zdominowane przez interes strony kościelnej określony stanem posiadania oraz możliwościami działania na ziemiach polskich, a nie jakąś szczególną dbałością Watykanu o polską rację stanu.

Postawa Kościoła wobec Polski jest niezmiennie taka, jak wyraził się niegdyś poseł ZChN Henryk Goryszewski: „Nie jest ważne, czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa, czy będzie dobrobyt – najważniejsze, aby Polska była katolicka”.

Szczególnie głośne są opinie o nadzwyczajnej roli kościoła w obaleniu komunizmu. Pomija się, że Kościół miał bardzo dobry interes w tym, aby niechętnych mu komunistów, którzy skonfiskowali znaczną część jego majątku, obalać. Zasługi w obaleniu komunizmu miał też rząd amerykański, czego wyrazem jest chociażby pomnik Ronalda Reagana w Alejach Ujazdowskich. Ale czy ktoś twierdzi, że Amerykanom należy się szczególna wdzięczność narodu polskiego, która winna być stale potwierdzana stosownymi ustępstwami w różnych sprawach?

Powiada się, że Kościół jest wielkim mecenasem. Że bez niego państwo nie poradziłoby sobie z wykluczeniem społecznym, z opieką nad osobami niepełnosprawnymi, starszymi czy w inny sposób wymagającymi pomocy społecznej.

A jednak w przeważającej części tzw. działalność społeczna kościoła finansowana jest ze środków publicznych. Za pomocą dotacji państwo i samorządy finansują działalność kościelnych instytucji. W przypadku Caritasu Archidiecezji Katowickiej, co wydaje się wręcz nieprawdopodobne, środki publiczne stanowiły aż 96 proc. przychodów tej organizacji! Można by rzec – gdyby nie dotacje publiczne, Caritasu mogłoby w Polsce nie być i nikt by tego nie zauważył!

Lojalność wobec Kościoła

Państwo dotuje kościelne nauczanie: finansujemy Papieską Akademię Teologiczną w Krakowie, Katolicki Uniwersytet Lubelski, Chrześcijańską Akademię Teologiczną w Warszawie oraz dziewięć wydziałów teologicznych na pozostałych uniwersytetach. Państwo opłaca też naukę i zajęcia w prowadzonych przez kościół publicznych szkołach i przedszkolach, dotuje kościelne domy opieki, szpitale i ochronki. Słabe i wciąż niedofinansowane gminy chętnie pozbywają się kosztownych obowiązków społecznych w rodzaju prowadzenia szkół, przedszkoli itd., przekazując placówki Kościołowi, który jest nader skuteczny w odzyskiwaniu od państwa nakładów wydatkowanych na ich działalność. W zakresie działalności społecznej Kościół wydaje się zręcznym pośrednikiem, który nie robi niczego za „bóg zapłać”!

Obserwujemy niepokojące zjawisko przechodzenia znaczących zasobów i kompetencji państwa (ochrona zdrowia, opieka społeczna, edukacja) w kościelne ręce. Kościół występuje jako sprawny, godny zaufania partner, który potrafi zawrzeć z państwem korzystny dla siebie kontrakt. Robi to coraz skuteczniej, gdyż nasącza słabe państwo tysiącami lojalnych wobec siebie ludzi, którymi opiekuje się, których kształci, a następnie kusi karierą w licznych przedsięwzięciach. Ta armia zależnych od kościelnej dyspozycji „oblatów” zabiega dziś o jeszcze głębszą integrację struktur państwa z Kościołem. Jak zawsze – słyszymy argument – dla naszego, Polaków, dobra i we wspólnym interesie.

Autor jest działaczem stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna, które upowszechnia „niekonfesyjną wersję historii Polski”, organizuje wydarzenia prezentujące świecki światopogląd oraz propaguje wiedzę o słynnych ateistach, w szczególności o Kazimierzu Łyszczyńskim. Rekonstruuje co roku jego kaźń na warszawskim Rynku Starego Miasta, „ku przestrodze, czym jest autorytarne państwo pozostające na usługach biskupów”

Komentarze z Facebooka

Strony: 1 2